Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 stycznia 2022

Zajączki i inne zwierzątka.

 

      Pierwszym moim zwierzątkiem był zając, którego postawiłem na zakręcie dróżki dojazdowej do posesji szwagra. Nie zastałem Go, więc dla zgrywu ( oczywiście z wielkimi problemami ) ustawiłem go tak, żeby dojeżdżając do domu wieczorem oświetlał śnieżnego zająca reflektorami samochodu. Jak się później okazało, kawał się udał! Najpierw było zaskoczenie a później domysły :  - Kto to mógł zrobić ?      Zgadli. Od tej pory " zając " stał się moim podpisem, znakiem rozpoznawalnym (szybko się robi i nie wymaga dużej ilości śniegu ).
- jak ten smok

           To figura dla upamiętnienia psa koleżanki - Lola - fajna była psica. Zrobiłem Ją na posesji tuż za furtką. Jeden z uczniów, który przyszedł na korepetycje, bał się wejść! Wziął śnieżną rzeźbę za prawdziwego psa! No, fakt - wyglądała bardzo realistycznie...


Tak się płynie na delfinie

Misie jak maskotki. Ta figurka była pod Domem Kultury.... - gdzie jak gdzie ale w tym miejscu wydawało mi się, że postoi dłużej.... - niestety myliłem się!

A te białe, niemal jak żywe


Mój pierwszy łabędź

Przez jakieś dwa dni to maleństwo było jajkiem!

A tu chodziło o Święta Wielkanocne!
                                                           Zima nieco się przedłużyła. 

Na resztkach z bałwana posadziłem Kikę.

Foka i prosty pomysł z patykiem

Ta marchewka była wcześniej nosem bałwana

Byłem pewien, że się podtopi i ześlizgnie się z tej zjeżdżalni. Tymczasem przyszedł mróz a na dodatek był w cieniu, więc przesiedział tam kilka dni.

Kompozycja dużego z młodym lepiej się prezentuje niż pojedyńczo.



A tu figurka gliniana. Leżąc na kocu wygrzebałem z pod piasku kawałek gliny, kamyki, patyki ( a nie lubię leżeć na plaży bezczynnie ), i tak mimochodem wyszło mi coś takiego. To zdjęcie na pamiątkę z pobytu nad morzem Bałtyckim w Karwii. 

Oczywiście dla pieska kość.

A tu Kika z okularnikiem. Te połamane, bez szkieł okulary znalazłem w pobliżu i świetnie nadały się do figury.
Kika na ryneczku już prawie uzbierała na piwo dla mnie ale ktoś się połakomił
Sowa na drzewie  ( ciekawy pomysł ) normalnie roiła furorę!
To mój znak firmowy....

Przez niefortunną miskę misio robi za kangura.

A tego słodziaka ktoś pod osłoną nocy normalnie ukradł! Ciekawe gdzie go trzymał? - W lodówce?


Na pniu i wewnątrz

Misie po odnowieniu - w oddali widać ruiny zamku i dalej chyba najsympatyczniejszą figurę...zniszczoną.
Te figurki nie były w cieniu i ostre słońce nie dało żadnych szans na przetrwanie a orzechy imitujące oczy absorbując ciepło wtopiły się głęboko w śnieg.

         I to by było na tyle. Jeszcze raz gorąco polecam zabawy na śniegu i w śniegu. Mam nadzieję, że popchnąłem tą publikacją kogoś w moje ślady. Powodzenia! Kończę Eskimoską maksymą : - Nie jemy żółtego śniegu!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz